czwartek, 17 marca 2011

moze czas najwyzszy zeby juz ruszył w droge pełen obaw znów zadaje to pytanie sobie

studio pokój- gdy przyjdzie czas

jestem kompletnie wykończona... całe popołudnie spędzone nad geografią, matmą i polskim. świetnie. muszę się ostro wsiąść za naukę. wszystko teraz szybko zleci do końca roku szkolnego. marzec się kończy. w kwietniu święta i egzaminy gimnazjalne. w maju wycieczki i w ogóle luz. za dużo czasu nie mam. nie chcę sobie zjebać, tego semestru. ostatni to była całkowita porażka. praktycznie same tróje. staram się bardzo podciągnąć, ale tego materiału jest bardzo dużo.
jutro piątek. jakie mam plany? praktycznie żadne. pewnie spędzę na mieście, wrócę jakoś pod wieczór. ale jak będzie taka pogoda, to wolę nigdzie się nie ruszać. marzę już o tych długich letnich wieczorach. kiedy będę bez końca siedzieć na chodniku...

znowu mnie wzięło na jakieś ponure rozmyślania, jak to bywa wieczorami. bardzo chciałabym jeszcze raz przeżyć jesień i zimę. tak, chcę żeby to się powtórzyło. bo nie mam już siły. brakuje mi tego, że byłam komuś potrzebna. brakuje mi dotyku, rozmów i samej pieprzonej obecności. ja teraz nie żyję, ja funkcjonuję, jak zdechła roślina.
pozory są bardzo mylące. a szkoda, bo potrzebuję, by ktoś wreszcie zainteresował się tym co czuję, i pomógł mi uporządkować ten chaos. z waszej strony nie mam żadnej pomocy, przykro mi to mówić.


zawsze chciałam być potrzebna, tak zupełnie jak tlen, podobnie jak hera dla ćpuna i wóda dla alkoholika

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz