mam dylemat bo muszę odbyć poważną rozmowę z bliską mi osobą. naprawdę poważną. najprawdopodobniej zakończy się ona kłótnią, będzie dotyczyła jej i tego o co już od dawna ja i inni ludzie ją
podejrzewają. jest to trudne, niestety nieuniknione. nie chcę by potem było za późno na to, by
uratować naszą przyjaźń, ale co najważniejsze zdrowie... jestem szczera z tą osobą, staram się być. po prostu niektórych tematów z nią nie poruszam. czuję, że jestem nie do końca w porządku wobec niej. oczekuję stu procentowego zaufania, powierzania swoich sekretów, smutków itd., lecz ja nawet w połowie nie robię tego, co chcę dostawać. moje zwierzenia są fałszywe, nijakie, 'na odczep się'. są po prostu sprawy których wolę nie poruszać nienawidzę rozmawiać o sobie.
jeżeli chodzi o dom, jest to temat tabu. zapyta? odpowiem. tyle, że to co można powiedzieć. nie zagłębie się w emocje, które wiszą w mojej domowej atmosferze.
uczucia? jak zawsze, wszystko w normie. nie mam depresji, nie jestem nieszczęśliwie zakochana.
po prostu żyję, funkcjonuję bez większego problemu.
zaś ona mówi mi wszystko. zawsze zwierza się z nawet najmniej ważnych, nieistotnych spraw.
czuję, że muszę to zmienić, ponieważ nasza znajomość nie może opierać się na zaangażowaniu tylko
z jednej strony. przyjaźń polega na WZAJEMNYM wspieraniu się i dzieleniu przeżyciami.
kolekcjonuje emocje, zamykam je w szufladach swojego serca
/ jutro czeka mnie pracowity dzień, dlatego za chwilkę zbijam się umyć i spać. dziejszy dzień, także
był straaasznie zabiegany. rano do załatwienia kilka spraw, potem kościół i popołudnie nieco
spokojniejsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz